Jako, że w Danii wszystko droższe, a przede wszystkim kosmetyki, to zazwyczaj swoje drogeryjne zakupy robię w Polsce. Gdzie znajduję o niebo ciekawsze i tańsze rzeczy. Jednak ostatnio, wraz z koleżanką przeszłyśmy się na sklepowe zwiady i do moich rąk trafiły saszetki z maseczkami oczyszczającymi z serii Montagne Jeunesse. Jako, że moje, z których każdego dnia korzystam, pomału się kończą stwierdziłam, że skorzystam z okazji, tym bardziej, że była to chyba najtańsza rzecz w sklepie, gdyż kosztowały zaledwie 10 koron (5 złotych) za jedną sztukę.
Z góry założyłam, że maseczka za 5 złotych nie zdziała cudów, tym bardziej na mojej cerze, która jest strasznie problematyczna, jednak jakież było moje zdziwienie po pierwszym zastosowaniu jednej z nich.
Pierwszy razem zakupiłam dwie różne, jednak już po ich wykorzystaniu leciałam po następne.
Maseczki opakowane są w średniej wielkości saszetki. Posiadają zazwyczaj dwa kroki: Maseczkę plus krem regenerując. Czas relaksowania się z nimi na twarzy to około 15-20 minut. Mają różne formy od zmywalnych, po te ściągane jak plaster, a wszystko w zależności od zastosowania.
Ma działanie oczyszczające zatkanych porów. Z nią w sumie miałam największą niespodziankę, ale i również trochę najadłam się przy niej nerwów.
Postanowiłam zrobić ją w nocy, dzień przed wycieczką szkolną. Tak jak zostało zawarte na opakowaniu nałożyłam lekko zieloną masę, wmasowałam i pozostawiłam na 20 minut, aż do zaschnięcia. Trzymanie jej na twarzy trochę nieprzyjemnie piekło, zaś zapach nie należał do najładniejszych. Pachniało bardzo ziołowo.
Kiedy przyszła pora zmycia jej, myślałam że dostanę szału. Maseczka wcale nie chciała zmyć się z twarzy. Musiałam się dobrze namasować, by wreszcie zeszła.
Po około 20 następnych minutach zauważyłam, że zaczynają wychodzić mi czerwone plamy na twarzy i tu zaczęły się moje nerwy. Uczulenie? Czy może to efekt tarcia, by pozbyć się jej z twarzy?
Nałożyłam krem regenerujący i położyłam się spać z myślą "co ma być to będzie". Na całe szczęście nazajutrz zauważyłam tylko w lustrze bardzo czystą twarz, zero czarnych kropek, a skóra w dotyku była milusia jak nigdy dotąd. Nie mogłam się nadziwić!
Maseczka ta ma za zadanie usuwać martwy naskórek z twarzy. Ma podobnie ziołowy zapach, jednak jej kolor jest bardziej przejrzysty. Jest maseczką peel off, czyli po wyschnięciu wystarczy ściągnąć ją jak plaster.
Efektu "wow" jak przy poprzedniej nie było, może też dlatego, że nie ma za zadania zdzierać nam skóry, a jedynie pomóc w usunięciu tego martwego, którego, na co dzień, aż tak nie widać. Oczyszczone pory były jak przy użyciu tych żelów peelingowych, na przykład firmy Garnier, czyli w miarę dobrze.
Efektu "wow" jak przy poprzedniej nie było, może też dlatego, że nie ma za zadania zdzierać nam skóry, a jedynie pomóc w usunięciu tego martwego, którego, na co dzień, aż tak nie widać. Oczyszczone pory były jak przy użyciu tych żelów peelingowych, na przykład firmy Garnier, czyli w miarę dobrze.
Z ostatniej, którą udało mi się przetestować byłam najmniej zadowolona.
Ma ona pomagać w równowadze cery tłustej. Co prawda dotychczas udało mi się ją nałożyć tylko raz, ale efekt czystej i niebłyszczącej się skóry zniknął bardzo szybko. Nie oczyściła ona twarzy prawie w ogóle. Jedynym plusem jest o wiele ładniejszy zapach maski, oraz to, że łatwo zmywa się ją z twarzy.
Minusy maseczek : Zawartość starcza na dwa-trzy razy, co jest ogromnym plusem, jednak kiedy już rozedrzemy opakowanie, trudno jest je gdziekolwiek schować, najlepszym wyjściem jest przelanie maseczki do plastikowych pojemniczków podróżniczych.
Nie miałam okazji przetestować takich maseczek do twarzy, wiem jednak, że tak jak napisałaś, że zapiekło, to ja od razu bym to zmyła - już tak mam. A te plamki, może rzeczywiście uczulenie na jakiś składnik? Miłego wieczoru!
OdpowiedzUsuńhttp://kochamcieanonimowo.blogspot.com/
osobiscie chciałabym przetestowac tego typu maseczki
OdpowiedzUsuńhttp://happinessismytarget.blogspot.com/
Mam strasznie wrażliwą cerę i nie wiem, czy nie skończyłoby się u mnie bez efektów, a jeszcze z alergią. :) Niestety bardzo ciężko u mnie o dobrą maseczkę, po której zauważę efekty. Moja cera jest niezwykle uparta w tych sprawach. ;)
OdpowiedzUsuńKRYSIASTYLE.BLOGSPOT.COM
Nigdy nie miałam styczności z tymi maskami ;) Może kiedyś wypróbuję :D
OdpowiedzUsuńjustsayhei.blogspot.com
Ciekawe produkty :D
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Pierwszy raz słyszę o tych maseczkach :D Super recenzja!
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG - KLIK
Maja fajne opakowania ktore przykuwaja wzrok, tak samo jak moja poprzedniczka nie slyszalam nic o nich. Ostatnio zaczelam nieco bardziej dbac o swoja cere wiec pewnie predzej czy pozniej bym na nie trafila, teraz wiem ze rownie szybko odloze je na polke :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że te maseczki są dostępne w Polsce w Hebe, po twojej recenzji chętnie wypróbuje tę pierwszą :D
OdpowiedzUsuńmartynakrysinska.blogspot.com
Na pewno skorzystam z tych maseczek przekonałaś mnie :)
OdpowiedzUsuń----
http://styluliczny.blogspot.com zapraszam post o ludziach których każdy z nas zna :)
Parę razy natknęłam się na nią w jakiejś drogerii (chociaż nie jestem pewna, ale chyba to były te maseczki), ale szczerze mówiąc, opakowanie mnie zniechęciło. Nie podoba mi się i już!
OdpowiedzUsuńclaudine-bloog.blogspot.com --> MÓJ BLOG
KANAŁ NA YT
ciekawe produkty, chcialabym je wyprobowac :)
OdpowiedzUsuńobserwuje
doblazness.blogspot.com
Nie znałam wcześniej tej firmy, ale maseczki wyglądają obiecująco ♣
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ♥
mietowacytadela.blogspot.com
Mają świetne opakowania :D Są podobne maseczki w Polsce tylko inaczej się nazywają. I też w takiej cenie ;)
OdpowiedzUsuńgitaraiszpilki.blogspot.com
Właśnie szukam jakiś maseczek do twarzy i kto wie może skuszę się na te :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie -->http://dominikaano.blogspot.com/
Ciekawie opisujesz produkt :)
OdpowiedzUsuńNigdy ich nie testowałam :)
OdpowiedzUsuńOFFICIAL PATTY (klik)
Nie testowałam, ale chętnie to zrobię :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tych maseczkach. Dziwne działanie tej pierwszej, ale dobrze, że efekt zadowalający :P
OdpowiedzUsuńjustmajka.blogspot.com
Maseczka "Rescue Mud" zachęca, ja zazwyczaj jak nałożę maskę czy jakiś żel, mam czerwoną skórę, a po ok 0,5h schodzi :)
OdpowiedzUsuńhttps://odbicie-lustra.blogspot.com/
Dla mnie faworytem jest ta z minerałamiz Morza Martwego ;)
OdpowiedzUsuń